Tam gdzie zawsze. 22:30. Przyjdź punktualnie. Będzie ostra jazda.
Odczytałam treść wiadomości SMS, która sprawiła, że w swoich
żyłach poczułam nagły przypływ adrenaliny. Spojrzałam jeszcze raz na telefon,
by sprawdzić godzinę: 21:59. Już czas.
Lepiej być wcześniej na miejscu. Potem może być słaby towar.- pomyślałam
chowając telefon do przedniej kieszeni czarnych bojówek. W biegu złapałam
kurtkę leżącą na łóżku i wyszłam z pokoju.
- Gdzie idziesz?- usłyszałam za sobą dziecięcy głos-
Chciałam byś opowiedziała mi bajkę.- odwróciłam się by upewnić się kto mnie
zaczepia, mimo że i tak to doskonale wiedziałam. Nie myliłam się.
- Powinnaś już spać.- zwróciłam uwagę przybierając nieco
karcący ton głosu- No już zmykaj do łóżka i poproś mamę by mnie wyręczyła.
- Nie chcę jej, chcę ciebie.
- Kochanie- podeszłam do dziecka, podałam mu swoją dłoń,
która została mocno ściśnięta. Zaprowadziłam je do sypialni i ułożyłam do
spania w łóżku- Nie mogę zrobić dziś dla ciebie wyjątku. Mam do załatwienia
kilka ważnych spraw. Obiecuję, że zaległości nadrobię jutro. Idź spać słońce.-
pocałowałam je na dobranoc w czoło i zgasiłam lampkę nocną stojącą na szafce
przy łóżku.
- Kocham cię.- usłyszałam nim zamknęłam drzwi.
Moje nogi w trybie natychmiastowym podążyły w kierunku drzwi
wyjściowych. Gdy tylko znalazłam się na świeżym powietrzu niewiele myśląc
udałam się do garażu. Zapaliłam światło i z mroku wyłoniły się dwa samochody.
Chwyciłam pierwsze lepsze kluczyki wiszące na jednej ze ścian i wsiadłam do
auta. Dodge Charger z nieskrywanym entuzjazmem powitał mnie w swoim wnętrzu.
Nie mam prawa jazdy i tak, jestem nieletnia, ale kogo to teraz obchodzi? Muszę,
po prostu muszę być tam, gdzie być powinnam teraz. Rozpieszczone dziewczynki
zawsze mają to czego chcą.
[…]
Dojechałam na miejsce w ciągu niespełna kwadransa. Wszędzie
było pusto i cicho, na horyzoncie nie było widać ani jednej żywej duszy. Tylko
w jednym miejscu paliła się lampa. Wysiadłam z auta i udałam się w stronę
jasności, dotarłam do magazynu, którego drzwi były uchylone. Pewnym krokiem
wkroczyłam na teren, który od kilku miesięcy non stop odwiedzałam.
Nie byłam w środku sama, już od progu słyszałam szepty,
których echo roznosiło się po całym pomieszczeniu. Spojrzałam na cienie
padające na pudła oświetlone prymitywnym żyrandolem w postaci dyndającej
żarówki. Były dwie osoby, a przynajmniej tak wynikało z moich wyliczeń.
- Daj mi to w końcu.- mych uszu dobiegł szept jednego z
rozmówców.
- Zaraz.- sprzeciwił się drugi- Ktoś tu jest.
- To tylko ja.- przemówiłam z nienaturalnie sztucznym
uśmiechem- Dostałam wiadomość, że to dziś.
- Myślałem, że będziesz później.- podszedł do mnie jeden z
nich i pocałował na przywitanie- Nie spodziewałem się tu ciebie.
- Pewnie chciałeś to co lepsze zabrać dla siebie.- przeszłam
obok niego obojętnie i podeszłam do gościa, który w ciszy nas obserwował- Jaki
masz towar?
- Najlepszy.- jedną ręka wskazał na paczki rozłożone na
jednym z pudeł.- To czego sobie życzysz?
- Przecież już wybrałem.- wtrącił się ten, który zaszczycił
mnie przekazaniem mi swojej śliny- Daj nam to co chciałem i spadamy stąd.
- Nie ma tak łatwo. Nie masz tyle kasy, a na kreskę już nie
dostaniesz.
Z uwagą przysłuchiwałam się tej wymianie zdań. Nie
rozumiałam dlaczego dealer miał taki problem by sprzedać ten towar, przecież
jemu powinno zależeć na pozbyciu się jego. I kasie, której by się tak szybko
nie doczekał. Znając życie potem łudzili by ją ode mnie, bo przecież mam
nadzianych starych, którzy w życiu nie dopatrzyliby się tego, że na ich koncie
znajduje się kwota o kilka zer mniejsza od poprzedniej.
- Cholera zwiewamy stąd!- wparowała do magazynu jakaś
dziewczyna zdyszana jak maratończyk po biegu- Idzie tu ktoś!
- Skąd wiesz?- dopytywał się dealer chowając z powrotem
towar- Kto to?
- Widziałam światło, a potem postać podążającą z latarką.
Tyle w temacie.
- Zaraz, a towar?!- krzyknęłam wspólnie z chłopakiem, który
tak zawzięcie chciał go kupić.
- Macie.- w moje ręce wpadła paczka, z proszkiem w środku-
Macie tydzień na uzbieranie kasy. W przeciwnym razie policzycie się z
konsekwencjami.- rozmówca uciekł.
Schowałam paczkę pod bluzkę, by w razie czego nikt nie
dostrzegł tego, co się pod nią kryje. Najwyżej pomyślą, że jestem w ciąży
widząc brzuch napompowany jak opona. Udałam się w stronę samochodu, a za mną
podążył chłopak. Otworzyłam drzwi auta i do niego wsiadłam. Dla wygodniejszej
jazdy wyciągnęłam niespodziankę spod bluzki i wręczyłam ją pasażerowi. Zaczął
przytulać i całować paczkę jakby była ona jego dzieckiem.
Odpaliłam silnik, zapaliłam światła. Przed maską samochodu
ktoś stał. Ktoś kto w tym samym momencie co ja włączył swoją latarkę i jej
światło skierował w moim kierunku. Zostałam praktycznie doszczętnie oślepiona.
W zasięgu mojego wzroku zostały tylko jego oczy.
Niebieskie gałki oczne wpatrujące się we mnie ze złością,
politowaniem i chęcią rozszarpania na strzępy.
Od autorek: Kochani! Witajcie na naszym blogu, który jest w sposób szczególny poświęcony zespołowi Black Radio. Prolog już za nami, a my mamy nadzieję, że owa historia spodoba Wam się i zostaniecie z nami na dłużej. Z niecierpliwością czekamy na Wasze opinie! ;)
no ciekawe, ciekawe...na pewno będę czytać ;) do następnego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapowiada się groźnie, ale za razem ciekawie :D.
OdpowiedzUsuńZ pewnością będę czytać i nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału ;).
GENIALNE! <3 Jejku mega mi się podoba wszystko na tym blogu. Od wystroju do pomysłu. Kochaam was i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada;pp Na razie moje zdanie na temat tego bloga zachowam dla siebie;p Czekam na next;pp Życzę dużo weny;pp
OdpowiedzUsuńPS Zapraszam w wolnym czasie do siebie; http://fans-thewanted.blogspot.com/;)
Świetny,tyle powiem <3
OdpowiedzUsuń